Opinie o Nas
data publikacji

Wokół tego tematu krąży wiele mitów, ale niestety, badania potwierdzają, że przynosi on więcej szkód, niż pożytku. Szczególnie dla mięśni. Z tego powodu wiele światowej klasy sportowców nie pije wcale lub robi to jedynie okazjonalnie. Wszystkie osoby, którym zależy na przyroście masy mięśniowej, alkoholu spożywać nie powinny. Z drugiej jednak strony, czy konieczna jest z niego rezygnacja? Sprawdźmy.

Rozwiejemy mit: Piwo nie robi dobrze na zakwasy

Alkohol nie jest wstanie pomóc ani na bolesność wczesną ani DOMS - dwa rodzaje występujących bólów mięśniowych spowodowanych sportem. Bolesność wczesną odczuwamy tylko i wyłącznie w czasie treningu, a picie podczas niego utrudnia możliwości jego kontynuowania. W przypadku DOMS ( niesłusznie nazywany zakwasami, bo nie ma nic wspólnego z kwasem mlekowym) alkohol nie potrafi nic z nim wskórać. Jeśli więc usprawiedliwiasz wieczorne piwko walką z zakwasami, wiedz, że to tylko wymówka, która niewiele ma wspólnego z prawdą.

 

Wpływ alkoholu na rozwój mięśni i ich regenerację

W Nowej Zelandii przeprowadzono badania na temat regeneracji mięśni. Po treningu sportowcy spożyli 1 g alkoholu etylowego na każdy kilogram masy ciała. Strata mięśni w 36 godzin po zakończeniu treningu, po wypiciu alkoholu, była ponad 2 krotnie większa, niż bez niego. Badania potwierdzają więc, że alkohol zmniejsza efekty ćwiczeń i źle wpływa na rozwój masy mięśniowej.

 

Alkohol a kalorie

Większość napojów alkoholowych jest dość wysokokaloryczna, ale to nie jedyny ich problem. Samo w sobie piwo nie będzie powodować „piwnego brzucha” ( chyba że w naprawdę dużych ilościach), ale kiedy w tym samym czasie lub krótko po nim spożywamy inne pokarmy (słodkie soki w drinkach, chipsy, pizzę itd.) możemy być pewni, że organizm zmagazynuje z nich więcej tłuszczu, niż w normalnej, bezalkoholowej sytuacji. Alkohol, podobnie jak marihuana wzmaga apetyt, a więc o takie sytuacje nie trudno.

Alkohol a testosteron

Alkohol utrudnia produkcję testosteronu, zakłóca również wydzielanie hormonu wzrostu, który jest niezbędny w budowie mięśni. Jednak o ile pijemy go w rozsądnych ilościach (np. 3 piwa tygodniowo), jest to spadek rzędu do 10%, nie mamy więc czego się obawiać. Im jednak bardziej zwiększamy częstotliwość i dawki, tym staje się to większym problemem.

Uważaj na odwodnienie

Alkohol dla organizmu jest trucizną, który nasz organizm traktuje jako poważne zagrożenie. Spożywanie wysokoprocentowych trunków odwadnia organizm, ponieważ nerki próbują zneutralizować truciznę, pochłaniając dużo wody podczas swojej pracy. Dlatego jeśli już pijesz, pamiętaj o dużej ilości wody mineralnej z dodatkiem magnezu. Pamiętaj, że jeśli wypijesz przynajmniej 2 litry wody przed snem, raczej zapomnisz też o kacu ;)

Po kieliszku nie prowadź samochodu i nie uprawiaj sportów!

Osłabiona koordynacja ruchowa, spowolniony czas reakcji, niewystarczająca zdolność koncentracji - to nie tylko słaba wydajność, ale i poważne ryzyko urazu czy kontuzji. Co ciekawe, spadek zdolności motorycznych utrzymuje się do 72 godzin po spożyciu alkoholu, więc nie rób tego przed ważnym startem.

Czy wielcy sportowcy piją alkohol?

I tak i nie. Nasz rodak, Robert Lewandowski, znany jest z tego, że raczej stroni od alkoholu. Jednak gwiazdy takie jak Allen Iverson, Charles Barkley, John Daly czy Mike Tyson nie stronili od alkoholu czy narkotyków. Warto tu jednak zauważyć, że niemal w każdym przypadku powodował on problemy, które odbijały się na karierze zawodników. Mamy dla Was ciekawostkę - Mike Tyson oszukiwał badania antydopingowe… dzięki sztucznemu przyrodzeniu, w którym umieszczał mocz innej osoby ;)

Nie demonizujmy alkoholu

Francuzi, którzy w zwyczaju mają picie dwóch kieliszków czerwonego, wytrawnego wina po obiedzie mają mniejsze ryzyko chorób serca o 30-50%, niż pozostałe nacje, które nie mają takiego zwyczaju. Choć jest to ponoć zasługa resweratrolu, wiele badań udowodniło, że rozsądne picie dobrej jakości alkoholu, w małych ilościach, może przynieść dobre skutki dla zdrowia. Jeśli więc nie trenujemy wyczynowo, zawodowo, nie ma obaw, że okazjonalne jego spożywanie w dużym stopniu nam zaszkodzi.